Banki coraz częściej, w reakcji na pozew o unieważnienie umowy kredytu frankowego, wzywają kredytobiorców do zwrotu kwoty kapitału. Wezwanie przez bank frankowicza o zwrot kapitału przed zakończeniem sprawy z pozwu kredytobiorcy niektórzy prawnicy uznają za czynność pozorną, ale i tak niebezpieczne jest zlekceważenie takiego wezwania.
Po otrzymaniu powództwa o unieważnienie umowy kredytu, banki często wzywają klientów do zapłaty kwoty udostępnionego kapitału kredytu. To działanie logiczne, gdyż banki zabezpieczają sobie w ten sposób zwrot kwoty kapitału kredytu.
Wątpliwości mogą się jednak pojawić w przypadku metod, jakie stosuje bank w celu odzyskania kapitału kredytu, w szczególności w kontekście zaprzeczania nieważności umowy kredytu w procesie z powództwa kredytobiorcy, a więc i pośrednio zaprzeczania przez bank istnienia podstawy prawnej własnego roszczenia o zwrot kwoty kapitału kredytu.
Banki bowiem – z jednej strony – zaprzeczają nieważności umowy, a z drugiej – wzywają do zwrotu kapitału, jakby umowa ta była nieważna. Od skutecznego wezwania do zapłaty bank może naliczać odsetki ustawowe za opóźnienie w płatności.
Niezależnie jednak od tego jaka „taktyka” przyświeca bankom w sporządzaniu wezwań do zapłaty, nie powinny one być ignorowane przez kredytobiorców. Każde wezwanie do zapłaty sporządzane przez bank, pod warunkiem, że nie jest ono trzecim czy czwartym z rzędu pismem o identycznej treści, powinno być przedmiotem odpowiedzi ze strony kredytobiorcy. W piśmie takim, w zależności od przyjętej strategii procesowej kredytobiorcy powinien on albo wskazać, iż przedmiot rozliczenia stron umowy kredytu nastąpi po stwierdzeniu nieważności przez sąd, bądź iż uznaje on roszczenie banku za przedawnione i odmawia dokonania jego spłaty lub iż roszczenie banku nie istnieje, gdyż wygasło wskutek dokonanego przez kredytobiorcę potrącenia.
Każdy przypadek wymaga jednak indywidualnego podejścia, gdyż istotne są choćby takie aspekty jak konstrukcja żądania pozwu kredytobiorcy, czy też aktualna sytuacja finansowa banku.
W tym pierwszym przypadku kredytobiorca może, co do zasady, uznać konieczność zwrotu kapitału kredytu na rzecz banku oraz jednocześnie podnieść, że w chwili obecnej nie ma on środków na spłatę tego zobowiązania, gdyż środki te znajdują się aktualnie w dyspozycji banku.
W takiej sytuacji, w której bank żąda zwrotu środków, którymi sam dysponuje, kredytobiorca może również zobowiązać bank do wypowiedzenia się, czy uznaje zawartą umowę za nieważną, a jeśli nie, to na jakiej podstawie bank wzywa kredytobiorcę do zapłaty. Takie działanie miałoby na celu, co do zasady, wykazanie sprzeczności i braku konsekwencji w stanowisku banku odnośnie do nieważności zawartej umowy kredytu.
Takie podejście kredytobiorcy pozwoli w razie ewentualnego wytoczenia procesu przez bank na wykazanie sądowi, że kredytobiorca miał określone powody, dla których odmówił spełniania roszczenia banku, co w konsekwencji może nawet w razie przegranej kredytobiorcy (a więc zasądzenia na rzecz banku kwoty kapitału kredytu) spowodować odstąpienie przez sąd obciążania kredytobiorcy kosztami procesu na rzecz banku.
Kredytobiorca może też napisać do banku, że w ślad za wezwaniem do zapłaty, oczekuje konkretnych i realnych działań związanych z nieważnością umowy: wyrażenia zgody na wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej, zaprzestanie pobierania rat, przystąpienie do rozliczenia nieważnej umowy, usunięcie informacji o zadłużeniu z rejestrów.
Zachęcam do zapoznania się z całym artykułem.