Radca prawny Mikołaj Baczyński na łamach Prawo.pl pisze, że:
obecnie wskaźnik WIBOR (Warsaw Interbank Offer Rate) stanowi, obok marży, najistotniejszy składnik oprocentowania kredytów oraz niektórych pożyczek udzielanych przez banki na rynku usług finansowych. W teorii ma on refinansować bankom koszty pozyskania środków finansowych, które następnie są udostępniane klientom banku jako pożyczka bądź kredyt. W przeciwieństwie do WiBOR-u marża co do zasady ma stanowić zarobek banku z tytułu świadczenia określonej usługi finansowej. Skoro zatem jedynym składnikiem oprocentowania stanowiącym zarobek banku jest marża (która zazwyczaj określana jest jako stała, niezmienna w całym okresie kredytowania wartość procentowa), to WIBOR poza funkcją pozyskania środków niezbędnych do finansowania udzielenia kredytu nie powinien pełnić żadnej dodatkowej roli.
(…)
Tymczasem tak nie jest, o ile bowiem z założenia WIBOR to stopa procentowa, po jakiej banki udzielają pożyczek innym bankom komercyjnym, to wysokość tej stopy jest jedynie deklaracyjna – na polskim rynku bankowym banki komercyjne nie dokonywały realnego, wzajemnego pozyskiwania środków od innych banków komercyjnych.
(…)
Oznacza to, że od początku jego istnienia wysokość wskaźnika WIBOR opierała się na nieweryfikowalnej fikcji, banki bowiem zamiast dokonywać realnych transakcji, jedynie deklarowały „po ile byłyby w stanie pożyczyć sobie pieniądze”, lecz nigdy nie czyniły tego faktycznie.
(…)
Nowy wskaźnik – jeśli również ma zostać oparty na założeniu rekompensaty banków z tytułu pozyskania środków niezbędnych do następczego udostępnienia ich klientom banku w formie kredytu czy pożyczki – powinien być oparty na faktycznych kosztach, które ponoszą banki w celu pozyskania środków. Tymi kosztami są stawki oprocentowania depozytów bankowych (lokat bankowych, kont oszczędnościowych). Banki w celu finansowania bieżącej działalności posługują się środkami pieniężnymi zdeponowanymi przez własnych klientów, skoro zatem bank ponosi praktycznie znikomy koszt w celu pozyskania kapitału klienta, to właśnie po takiej samej stawce powinien ustalać stawkę oprocentowania kredytu, nie licząc oczywiście marży.
Zachęcam do zapoznania się z całym artykułem.